W pewnej chwili, do uszu lwów dobiegł głos Rafiki'ego.
- A teraz powitajmy Kiarę, jej małżonka Kovu, oraz trójkę lwiątek, którym poświęcimy dzisiejszą ceremonię prezentacji. - Para królewska wystąpiła z jaskini, a wśród zgromadzonych dało się usłyszeć głośny aplauz. Szaman zbliżył się do królowej, która położyła się trzymając w łapach trojaczki. Główki lwiąt posmarował sokiem z owocu o pomarańczowym kolorze, a następnie chwycił w jedną łapę Kodę, a w drugą Ashę. Nie było tylko jak podnieść najmłodszą lwiczkę. Przecież trzecia ręka mu od tak nie wyrośnie. Postanowił wziąć do pyska Leah, i zaprezentował zwierzętom trójkę królewskich dzieci. Kion czający się w jaskinie nie rozumiał, o co takie zamieszanie, przecież to tylko trzy małe lwiątka!? Gdyby ich nie było to on, lub dziecko Vitani zostałoby władcą. Nagle, usłyszał pisk swojej ciotki, która starała się ukryć ból brzucha, a Sarabi starała się pomóc, jednak nic nie dawało. Simba i Nala patrzyli z przerażonymi minami na twarzy. Pomarańczowooki nie przejął się tym zbytnio. Pomachał Bundze i Fuli, których dostrzegł wśród tłumu. W pewnym momencie, w środku jaskini zrobiło się cicho, a głośny oddech i piski Vit ustały. Dało się tylko słyszeć aplauz na część Kody, Ashy i Leah. Lwiak spojrzał w tył, i koło Vitani ujrzał małą lwiczkę o ciemnej sierści. Jedno oko było niebieskie, drugie zielone.
![]() |
Baza na zamówienie od Snape2.0 |
- To córka twojej cioci - rzekła Sarabi - będziesz miał nową koleżankę.
Pomarańczowooki był nawet szczęśliwy, w końcu czym więcej przyjaciół do zabawy, tym lepiej. Ale pozostało jedno pytanie - kto jest ojcem lwiczki? Kion już miał o to zapytać, ale inne pytanie wpadło mu do głowy w ostatniej chwili.
- Ciociu, a jak ona będzie mieć na imię?
- Jeszcze nie wiem - wzdychnęła Tani.
- Fuli mówiła, że podoba jej się imię Darisha, więc...
- Świetne! - krzyknęła zadowolona niebieskooka - tak właśnie ją nazwiemy! - Lwica pogłaskała złotego po głowie targając jego grzywkę. Ten popatrzył na nią oburzony. Wtedy do jaskini weszli Kovu i Kiara z trójką lwiątek na grzbiecie.
- A co tutaj się działo? - zapytała żartobliwie królowa spoglądając na Darishę, której oczy, każde innej barwy świeciły jakby w słońcu. Zielonooki spojrzał na lwiczkę z niepokojem.
- K-kto j-j-jest jej ojcem? - wyjąkał spoglądając na przybraną siostrę.
- Tego nie wiem, ale mam co do tego... - Spojrzała w oczy Kovu - nieważne. - Wszyscy przyglądali się małemu lwiątku. Wtedy Kion odwrócił się i zobaczył swoich przyjaciół stojących koło wejścia na Lwią Skałę. Uradowany szybko ruszył ku nim.
Nie wiem czy mam być zadowolona z tego rozdziału. Chyba trochę namieszałam. Ten blog najpierw miał być o siostrze Simby, potem Ziry, ale stanęło na córce Vitani. No więc dziękuję Snape2.0 za wykonanie bazy. Pod każdym zdjęciem będzie link/będą linki do oryginalnego obrazka.